Barbara Blichowska-Czajka
Dołączył: 08 Sie 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bournemouth, UK
|
Wysłany: Wto 12:35, 09 Sie 2011 Temat postu: nie zmiażdżyć dziecka |
|
|
Zdaje się,że muszę napisać trzy posty, żeby nabyć pełnych praw użytkownika, więc, zamiast pisać cokolwiek, podzielę się z Wami najbardziej dręczącą mnie ostatnio sprawą. Jak wychowywać dziecko, żeby nie zniszczyć jego cudownej indywidualności, jego duszy, niezależności, ognia itp, a jednocześnie pozwolić mu nabyć podstawowych umiejętności społecznych? Ja sama jako dziecko dostałam szkołę w "starym dobrym stylu": mnóstwo "nie", kary, nagrody, ciągłe upominanie, ciągłe przylepianie etykietek (ale z ciebie łasuch, zapominalska, kłamczuszek, spryciara, bałaganiara, mądrala itp itd). Moje wewnętrzne dziecko schowało się gdzieś baaaaardzo głęboko, ciężko je znależć, uleczyć i przekonać, że jest w porządku i że świat jest w porządku...
Jak nie zrobić tego samego moim własnym dzieciom? Głęboko wierzę w attachment parenting ale w praktyce jest to czasem trudne. Dzieci idą w świat, w świecie zderzą się z tradycyjnym wychowaniem, przeżyją szok i bunt. Szkoła wdroży je w schematy, przylepi etykietki, zmusi do uległości. Czy moje niezależne, nauczone indywidualnego traktowania w domu i przedszkolu Montessori dzieci nie przeżyją jeszcze większego szoku niż tradycyjnie chowane dzieciaki? Czy też dostały dobrą bazę, wewnętrzną siłę, która pozwoli im przetrwać? Jak myślicie? Jak radzą sobie dzieci wychowywane w wolności w zderzeniu z dziczą szkoły???
Post został pochwalony 0 razy
|
|